Prosto ze Szczecina (gdzie byliśmy w poprzedniej edycji Opowieści Panny Młodej) przenosimy się w okolice Krakowa, gdzie we wrześniu 2023 roku odbyło się wesele Adrianny i Piotra. W trzecim „odcinku” tego cyklu będziecie mogli przeczytać o tym, jak inaczej zorganizować podziękowania dla rodziców, jaki zwyczaj weselny (dość popularny) może okazać się zaskakujący, a także o sile kompromisu. Specjalnie dla Was porozmawiałam z Adą, która opowiedziała Wam także o swojej romantycznej historii zaręczynowej. Chodźcie dalej! 🙂
INFORMACJE PODSTAWOWE:
Para Młoda: Adrianna i Piotr
Data ślubu: 10.09.2023r.
Styl: klasyczny z elementami rustykalnymi
Liczba gości: ok. 80 osób
Piosenka do pierwszego tańca: „A ty bądź” – The Dziemians
Justyna: To zaczniemy od początku. Jak wyglądały Wasze zaręczyny? Spodziewałaś się co wydarzy się tego dnia? 🙂
Adrianna: Zupełnie się nie spodziewałam! Nasze zaręczyny były 9 września, więc dokładnie dzień po moich imieninach i kiedy Piotr wspominał, że po mojej pracy zjemy uroczystą kolację, którą przygotuje i napijemy się wina to myślałam, że to właśnie z okazji moich imienin. Zresztą on często zaskakuje mnie romantycznymi akcjami, więc nie było to dla mnie w żaden sposób podejrzane. 😀 Nawet to, że po moim przyjściu do domu zobaczyłam mnóstwo rozłożonych świec nie wzbudziło we mnie żadnych podejrzeń. Zjedliśmy kolację, napiliśmy się wina, nawet w tle leciał jakiś film i dopiero kiedy Piotr wyszedł na balkon i wrócił z ogromnym bukietem czerwonych róż to już wiedziałam, że to nie tylko z okazji moich imienin, a szykuje chyba coś więcej. 🙂
Justyna: Od czego zaczęliście swoje przygotowania do ślubu? Co zrobiliście w pierwszej kolejności?
Adrianna: Myślę, że w pierwszej kolejności, jak większość par, zdecydowaliśmy się na wybór i rezerwację sali weselnej. Założyliśmy sobie, że chcemy aby była ona w miarę blisko Kościoła, w którym będzie nasz ślub, żeby po prostu było łatwiej i szybciej przejechać po ślubie na salę. To dawało nam co najmniej kilka miejsc do wyboru, jednak drugim naszym kryterium było to, że sala musi posiadać pokoje gościnne. Mój mąż pochodzi z Częstochowy, a nasze wesele odbyło się w okolicach Krakowa, stąd też wiedzieliśmy, że musimy zapewnić gościom przynajmniej te kilka pokoi, żeby mogli spokojnie wypocząć do kolejnego dnia. To wszystko sprawiło, że z naszej listy sal, które braliśmy pod uwagę została tak naprawdę jedna, na którą mogliśmy się zdecydować i tej decyzji nie żałujemy.
Justyna: Czym kierowaliście się w wyborze daty ślubu?
Adrianna: Głównie tym, aby termin był wolny. Zanim jeszcze poznałam swojego męża marzyłam o ślubie w maju, dekoracjach z piwonii i różowym kolorze, jednak chyba dobrze, że ta wizja mi w miarę szybko wywietrzała z głowy. Po zaręczynach wraz z wtedy jeszcze narzeczonym rozmawialiśmy o tym, że fajnie byłoby wziąć ślub w okolicach naszych zaręczyn. Pierwsza rocznica naszych zaręczyn wypadała idealnie w sobotę, ale niestety z powodu braku wolnego terminu na sali musieliśmy przesunąć datę o jeden dzień, dlatego nasze wesele odbyło się w niedzielę, dokładnie rok i jeden dzień po naszych zaręczynach. Nie chcieliśmy czekać kolejnego roku lub dwóch na wolną sobotę, dlatego zdecydowaliśmy się na inny dzień tygodnia. 🙂
Justyna: W jakim stylu było Wasze wesele? Opowiedzcie coś o nim
Adrianna: Sama najchętniej zrobiłabym wesele w stylu boho. Uwielbiam drewno, biel i zieleń. Przykryłabym stoły jutowym bieżnikiem, a goście usiedliby na plecionych krzesłach na Sali, która wyglądałaby jak stodoła. Jednak kiedy zaczęliśmy przygotowania do wesela to musiałam z pewnych rzeczy zrezygnować, a w zasadzie z większości, bo mój przyszły mąż nie podzielał tego stylu i mojego gustu. Dlatego nasze wesele było raczej w klasycznym stylu z elementami rustykalnymi, bo nie mogłam sobie odmówić założenia wianka na głowę, czy przyozdobienia tortu zielonymi gałązkami. Tam gdzie mogłam przemyciłam biel, zieleń i drewno, ale wszystko z umiarem i za zgodą mojego męża. 🙂
Justyna: Czy mieliście okazję być na targach ślubnych?
Adrianna: Nigdy nie byliśmy na targach ślubnych. Myślę, że gdyby nasze wesele było planowane z dwu- czy trzyletnim wyprzedzeniem to wybralibyśmy się, ale wszystko tak szybko poszło, że nawet nie myśleliśmy o targach.
Justyna: Czy między Tobą a Twoim wtedy jeszcze narzeczonym, były jakieś różnice w podejściu do ślubu i wesela?
Adrianna: Można powiedzieć, że organizacja naszego wesela to jedna wielka różnica między nami. O ile w codziennym życiu jesteśmy raczej zgodni, mamy podobne przemyślenia czy podobnie patrzymy w przyszłość, tak w kwestii ślubu i wesela różniliśmy się i to bardzo. Mój wtedy jeszcze narzeczony widziałby skromny ślub, z naszą najbliższą rodziną, a po ślubie niewielkie przyjęcie weselne. Ja z kolei chciałam większe wesele, z dobrą zabawą do samego rana i myślę, że po wielu rozmowach, czasami może nawet sprzeczkach w końcu się dogadaliśmy. Każde z nas z czegoś zrezygnowało i to wesele wyszło po naszemu.
Justyna: Gdzie szukaliście ślubnych inspiracji?
Adrianna: Ślubnych inspiracji szukaliśmy głównie w internecie. Nie zliczę ile ja oglądnęłam teledysków ślubnych czy filmików o tematyce ślubnej na youtubie. Przeglądałam też Pinterest, ale kiedy zrezygnowałam z mojego wymarzonego stylu boho to nie było tam nic więcej ciekawego dla mnie. Po za tym kilka rzeczy też podpatrzyłam będąc na weselach czy innych przyjęciach, ale głównie internet.
Justyna: Jak szukaliście Waszych usługodawców, np. zespołu, fotografa? Czy ciężko było podjąć decyzję?
Adrianna: Większość, a w zasadzie prawie wszyscy nasi usługodawcy, z wyjątkiem wynajęcia samochodu i Pana szofera, była z polecenia. Decyzje nie były trudne do podjęcia, bo wiedzieliśmy, że są to zaufane osoby, które robią dobrą robotę, dlatego nie denerwowaliśmy się tym, że może gdzieś popełniliśmy błąd przy wyborze.
Justyna: Czy byliście zadowoleni ze swoich podwykonawców?
Adrianna: W dużej części tak. Nie było takiej sytuacji, żebyśmy zupełnie z kogoś nie byli zadowoleni. Owszem, zdarzyło się, że dana osoba jedno zadanie wykonała super, a w czymś innym trochę nas zawiodła, ale nie było tak, żebyśmy w 100% nie byli z kogoś zadowoleni. Dlatego jeśli ktoś by mnie pytał, czy polecam danego wykonawcę, to odpowiedziałabym, że tak, ale zwróciłabym uwagę na co uważać lub lepiej doprecyzować. 🙂
Justyna: Co było dla Ciebie (dla Was) najtrudniejsze w przygotowaniach do ślubu? Jakie było największe wyzwanie? A może być coś co szczególnie zapadło Wam w pamięć?
Adrianna: Największym wyzwaniem tak naprawdę już na ostatniej prostej w przygotowaniach to było usadzenie gości przy stołach. Mieliśmy stoły prostokątne, bo prostu nam się bardziej podobały niż okrągłe i zanim się za to nie zabrałam to myślałam, że usadzenie gości przy stołach prostokątnych będzie łatwiejsze. Ale niestety do ostatnich chwil ktoś nam odmawiał, ktoś przybywał, trzeba było robić przetasowania, więc spędziłam nad tym kilka godzin i kiedy potem zobaczyłam, że obsługa sali i tak nie zrealizowała w stu procentach tego, co ja rysowałam im na kartkach to byłam trochę zawiedziona. Ale najważniejsze, że każdy miał swoje miejsce, a ja gdybym miała trochę więcej czasu w niedzielę przed ślubem to pewnie udałabym się na salę i zwróciła większą uwagę jak będą siedzieć nasi gości. 🙂
Justyna: Wasze wesele było jedno czy dwudniowe?
Adrianna: Nasze wesele było jednodniowe. W naszym przypadku drugi dzień to był już poniedziałek, więc dla większości naszych gości zwyczajny, pracujący dzień, dlatego z częścią rodziny, która nocowała w hotelu przy naszej sali zjedliśmy śniadanie, a potem wróciliśmy do domu.
Justyna: Czy wysokie ceny w branży ślubnej były dla Was zaskakujące?
Adrianna: Decydując się na wesele wiedzieliśmy, że trochę to musi kosztować. Jednak uważam, że jeśli ktoś chce i bardzo się postara to można zaoszczędzić. Wiadomo, że są kwestie, z którymi nie ma dyskusji, ale wykonując wiele rzeczy własnoręcznie, czy wybierając tańsze (nie znaczy gorsze) usługi można wiele zaoszczędzić. Dodatkowo ja chciałam wiele rzeczy zrobić sama i myślę, że gdyby nie to, że nasze wesele było w niedziele, a w sobotę nie mieliśmy dostępu do naszej sali weselnej, bo odbywało się tam także wesele to jeszcze więcej rzeczy bym zrobiła sama, np. dekoracje na sali. 😀
Justyna: Jak wyglądały Wasze podziękowania dla rodziców?
Adrianna: Nie mieliśmy tradycyjnych podziękowań dla rodziców na sali. Swoim rodzicom wręczyliśmy drobne upominki tuż po błogosławieństwie w domu i myślę, że każdy był zadowolony, a najbardziej ja, która pewnie płakałaby jak bóbr, gdyby miałoby się to odbyć na sali. Dlatego ułatwiając sprawę po prostu zrobiliśmy to w domu, gdzie i tak nieco łamał mi się głos, ale łzy nie popłynęły.
Justyna: Gdybyś miała opcję ze skorzystania z kompleksowego kursu dla przyszłych panien młodych na początku swojej drogi to czy zdecydowałabyś się na niego?
Adrianna: Myślę, że nie miałabym takiej potrzeby, ale to sprawa bardzo indywidualna. Jeżeli ktoś na początku drogi wie, że sobie nie poradzi lub po prostu potrzebuje pomocy, rady czy wsparcia to czemu nie, ja zaufałam sobie i nie czułam potrzeby uczestniczenia w kursie czy wynajmowania specjalistów z branży ślubnej.
Justyna: W jakim stopniu udało się w dniu ślubu zrealizować to co sobie zakładaliście?
Adrianna: Na dobrą sprawę chyba wszystko udało się zrealizować. To, że było kilka niedociągnięć, czy to, że pewne rzeczy nie wyglądały tak jak powinny nie zmieniło tego, że to był najpiękniejszy dzień w naszym życiu.
Justyna: Czy są w Was jakie zwyczaje/ tradycje ślubne, które były także na Waszym ślubie i weselu?
Adrianna: Przychodzi mi to głowy tylko jeden zwyczaj, o którym mój mąż nie miał pojęcia to rozbijanie kieliszków przed salą weselną. Dowiedział się o tym, dopiero na tydzień przed weselem, kiedy odwiedzaliśmy salę weselną i ustalaliśmy z właścicielką ostatnie kwestie. Ale wyjaśniłam mu co ma zrobić i przynajmniej nie był zaskoczony, że obsługa dała mu do ręki miotłę i szufelkę do zamiatania. 😀
Justyna: Czy mieliście podziękowania dla gości? Jeśli tak to jakie?
Adrianna: W ramach podziękowań dla gości mieliśmy paczki z ciastem, które wręczaliśmy naszym gościom przy wyjściu. Wydaje mi się, że to takie najbardziej klasyczne podziękowania i mimo, że może nie są już „na topie” to uważam, że dopiero na drugi dzień serniczek smakuje najlepiej 😉
Justyna: Co było dla Was najbardziej stresujące podczas przygotowań czy samego wesela?
Adrianna: Mój mąż najbardziej stresował się pierwszym tańcem, dla mnie chyba nie było takiej rzeczy, ale mnie z reguły mało rzeczy stresuje. Chociaż w tym miejscu mogę opowiedzieć historię, która zdarzyła się wieczorem w przeddzień ślubu, po której myślałam, że już do tego ślubu nie dojdzie. Mianowicie nie spodobał mi się bukiet ślubny, który odebrałam od Pani kwiaciarki i tak mnie to denerwowało, że oczywiście kłótnia musiała być. Dodatkowo denerwowałam się tym, że wszyscy mnie uspokajali, że jest dobry, że czemu aż tak zwracam na niego uwagę, jednak to była zbyt duża różnica oczekiwań i rzeczywistości, że nie mogłam sobie wybaczyć tego, że nie zdecydowałam się przygotować go sama.
Justyna: Bardzo Ci dziękuję, że chciałaś podzielić się ze wszystkimi Waszą historią 🙂
Adrianna: Nie ma sprawy. 🙂
Jak widzicie każdy ma inne wyobrażenia swojego wyjątkowego dnia, jakim jest dzień ślubu. Ada i Piotr są fajnym przykładem na to, że nie trzeba czekać wielu długich lat na ślub i wesele, a wybierając inny dzień może być równie fajnie. 😀 Zwróćcie też uwagę, że nawet różne i odmienne wizje może połączyć w całość, jeśli tylko się tego chcę. Dodatkowo sama od siebie polecam Wam ich salę weselną – przepiękne miejsce, zarówno w środku, jak i na zewnątrz. 🙂
Podwykonawcy:
Sala weselna: https://gosciniecbanasiowka.pl/
Dj: https://www.facebook.com/projektx.mazi
Fotograf i Kamera: https://www.facebook.com/StudioJakubekTeam/
Papeteria ślubna: https://z-milosci.pl/
Suknia ślubna: https://www.saloncamille.com/
Dekoracje sali: https://www.instagram.com/oranzeria_flowers/
Samochód: https://www.weselezklasa.pl/ogloszenia-weselne/jaguar-xf-twoj-samochod-do-slubu,45720/