Zaręczyny to bardzo ważny moment w życiu każdej kobiety. Zapewne już jako mała dziewczynka marzyłaś o pięknym pierścionku z brylantem, o sukni niczym uciekający Kopciuszek z balu oraz o życiu u boku ukochanego, który każdego dnia będzie dbał o Twoje szczęście… uff to dobrze, że nie jestem sama 😉 Minęło troszkę czasu i nadszedł moment, kiedy możesz rozpocząć realizację każdego z tych marzeń, bo na Twoim palcu znajduję się wymarzony pierścionek.
Jednak zanim pochłonie Cię (a właściwie Was) szukanie ślubnych usług i wszystkich dodatków, warto zatrzymać się na moment przy samych zaręczynach. W końcu ten piękny czas narzeczeństwa drugi raz się nie powtórzy. Wiecie jak wyglądało to dawniej? Chcecie poznać tradycje innych krajów i kultur? A może macie ochotę przeczytać moją (naszą) historię i dowiedzieć się, co działo się w dniu naszych zaręczyn? Jeśli tak – zaglądnijcie dalej. 🙂
Oświadczyny a zaręczyny
Na początku zagadka! Jaka jest różnica między słowem „oświadczyny” a „zaręczyny”? (dawajcie znać jakie były Wasze pierwsze skojarzenia). Jeżeli dobrze się temu przyjrzymy to różnica jest dość zasadnicza. Zaręczyny dawniej nazywane były zrękowinami. Jest to pewnego rodzaju umowa lub ładniej mówiąc – obietnica zawarcia małżeństwa. W większości krajów łączy się z ofiarowaniem pierścionka zaręczynowego, ale zdarza się, że zamiast niego pojawia się obrączka. Natomiast oświadczyny to tylko propozycja zawarcia małżeństwa skierowana najczęściej do kobiety, chociaż zdarzają się też odwrotne sytuacje. 🙂
Historia zaręczyn
Zaręczyny nie są absolutnie wymysłem naszych czasów. Już od wieków ludzie mieli swoje sposoby na świętowanie nadchodzących w życiu zmian. W starożytności rozumiano zaręczyny jako formalne przyrzeczenie małżeństwa, które zobowiązuje narzeczonych do wierności oraz lojalności, ale jednocześnie nie pozwala im korzystać z uprawnień małżeńskich. To właśnie w trakcie narzeczeństwa opracowywano ewentualne umowy małżeńskie, które miały zawierać np. kwestie finansowe czy związane z wychowaniem dzieci. Także jak widzicie żartów nie było. ;p
W Cesarstwie Rzymskim zaręczyny utożsamiano z małżeństwem, przez co nie trzeba było później zawierać ślubu. Jednak zdecydowanie sprzeciwił się temu Kościół, który wyraźnie odróżniał narzeczeństwo od małżeństwa oraz zabraniał nieuzasadnionego zerwania zaręczyn. Ciekawe jak coś takiego funkcjonowałoby obecnie. 😀 Później w Cesarstwie praktykowano także umocnienie zaręczyn poprzez wpłacanie zadatku zaręczynowego, który przepadał na rzecz kobiety, jeżeli narzeczony nie wywiązał się z obietnicy. Natomiast gdyby to kobieta zawiniła – musiała zwrócić poczwórną, a później podwójną kwotę.
W starożytnym Rzymie ukochany nie zawsze dawał swojej wybrance pierścionek. Zdarzało się, że była to moneta.
W średniowieczu zaręczyny nazywały się zmówinami. Były to pewnego rodzaju negocjacje, które prowadziły rodziny narzeczonych. Wtedy często nazywano ich nupturientami, a co ciekawe do dzisiaj jest to pojęcie funkcjonujące w praktyce, posługują się nim przepisy prawa kanonicznego (czasem na tej uczelni powiedzą coś ciekawego ;p)
Przedstawiciele chłopaka pytali o zgodę rodziców dziewczyny, a po jej otrzymaniu podawali sobie ręce na znak umowy i wzajemnie wręczali wieńce. Głównym celem zmówin były tak naprawdę negocjacje dotyczące posagu i wiana przyszłej panny młodej, ponieważ dziewczyna wnosiła posag do małżeństwa.
W tamtych czasach bardzo często spisywano intercyzę, która dokładnie określała jaki majątek każdy z narzeczonych wnosi do małżeństwa.
W nowożytności ukształtował się wyraźny rozdział między zaręczynami a ślubem, ponieważ zaręczyny zmieniały się powoli z umowy ślubnej w kontrakt przedślubny. Wzrosła rola swatów, którzy bardzo profesjonalnie potrafili negocjować przedślubne kontrakty. Niestety panna młoda nie miała żadnego wpływu na wybór swojej drugiej połowy. Musiała się po prostu podporządkować woli rodziców i żyć z wybranym przez nich mężczyzną. Średnio, prawda?
Wszystkie te historie są ciekawe, ale zwróćmy uwagę, że nie było tam ani magicznej atmosfery, ani odrobiny romantyzmu. Skupiano się głównie na pieniądzach albo innych aspektach materialnych, co chyba najbardziej widzieliśmy w epoce królów.
Również w kulturze żydowskiej zaręczyny miały charakter przede wszystkim układów finansowych między ojcami przyszłych małżonków. Możemy się więc cieszyć, że dzisiaj wygląda to zupełnie inaczej (przynajmniej w naszym kraju).
Jak zaręczyny wyglądają w innych krajach?
Każdy z nas doskonale zna schemat oświadczyn, zaręczyn i całego narzeczeństwa, które funkcjonuje w naszym kraju, ale nie wszędzie jest tak samo. Analizie zaręczyn można poświęcić całą książkę (ale to może kiedyś), natomiast dzisiaj pokażę Wam namiastkę zaręczynowych zwyczajów spoza Polski.
Przenieśmy się na moment do Turcji i Anglii. Dlaczego akurat do tych krajów? Chciałam po prostu wybrać kraj europejski oraz nieco bardziej odległy. I wiecie co Wam powiem? Szukając informacji o zaręczynowych zwyczajach pojawiło mi się tyle ciekawych informacji, że być może kiedyś stworzę z tego fajną serie. W końcu nawet nie mamy świadomości jak bardzo różnią się pewne tradycje i obyczaje. 🙂
Na początku naszej dwuetapowej podróży przenieśmy się pomiędzy Morze Czarne i Morze Śródziemne. W Turcji (bo to ten kraj miałam w na myśli w swojej ,,artystycznej” metaforze ;p) najważniejszą rzeczą jest uzyskanie zgody rodziców dziewczyny. Ten zwyczaj praktykuje się zawsze i w każdym przypadku. Chłopak idzie do domu dziewczyny z rodzicami albo innymi poważanymi w rodzie. Powinien także przynieść „luksusowe” słodycze lub czekoladki, aby rozmowa była ,,bardziej słodka’’ – zastanawiam się czy to faktycznie działa, jak myślicie? ;p Dziewczyna, o której rękę stara się chłopak częstuje wszystkich kawą. Chyba ta rozmowa jest bardzo nudna, skoro chce wszystkich pobudzić. 🙂
Nie sam zainteresowany, ale jego tata lub inny poważany w rodzie prosi o rękę dziewczyny. Mówi się, że jej rodzina nie powinna odpowiadać od razu, ponieważ ma to pokazać, że dziewczyna zasługuje na wszystko co najlepsze. Jednak, co w tej całej historii ciekawe, w dzisiejszych czasach decydujący głos ma dziewczyna. I nikt nie powinien jej zmuszać do małżeństwa. Przynajmniej w teorii.
Co ciekawe, w Turcji obrączki zakładane są dużo wcześniej niż w dniu ślubu. Okres samych zaręczyn może trwać kilkanaście miesięcy, albo kilka dni. W dzisiejszych czasach kwestie finansowe w Turcji nie są aż tak istotne przy zaręczynach, ale nadal nie pozostają bez znaczenia. Utrzymuje się tam także tradycja przygotowywania wiana dla dziewczyny. Trwa to bardzo długo, bo całymi latami (nie wystarczy po prostu iść do sklepu i jednego dnia kupić wszystko w Ikei), a są nim różne przedmioty domowe, takie jak sztućce, obrusy, itd.
Zrywanie zaręczyn jest praktycznie niemożliwe, bo oznaczałaby zniszczenie honoru dziewczyny.
Wróćmy teraz do Europy, gdzie zatrzymamy się na moment w Anglii. Na Wyspach wszystko wygląda bardzo podobnie jak w Polsce. Chłopak aranżuje oświadczyny według własnego pomysłu i to właśnie on z reguły prosi kobietę o rękę. Właśnie.. z reguły.. , bo raz na cztery lata to kobiety mogą zapytać swojego ukochanego. Na dodatek jeśli on odmówi to oferuje mu ona.. parę rękawiczek. Zastanawiam się jak wiele odważnych kobiet się znalazło i postanowiło oświadczyć się swojemu chłopakowi. 🙂
Dodam jeszcze, że w Polsce pierścionek zaręczynowy nosimy na serdecznym palcu prawej ręki, natomiast np. w Wielkiej Brytanii czy USA na lewej. Zawsze jednak niezależnie od kraju jest to palec środkowy, bo przebiega przez nią żyła bezpośrednio połączona z sercem i nazywana jest linią miłości.
A może Wy znacie jakieś ciekawe zagraniczne zwyczaje zaręczynowe? 🙂
Zaręczynowy savoir-vivre
W dzisiejszych czasach coraz rzadziej organizuje się oficjalne zaręczyny. Najczęściej chłopak zabiera gdzieś swoją dziewczynę, szykuje dla niej niespodziankę i w romantycznych okolicznościach zadaje to ważne pytanie. Jednak co zrobić, gdyby ktoś zdecydował się nie rezygnować z może już dzisiaj odrobinkę staroświeckiej (chociaż to nie oznacza, że złej) tradycji? Sprawdźcie!
Oświadczyny i zaręczyny można zorganizować w obecności rodziców dziewczyny (a nawet dalszych krewnych). Później organizuje się spotkanie obu stron, aby omówić szczegóły dotyczące ślubu i wesela. Podczas takiego spotkania w pewnym momencie, chłopak powinien wstać i oficjalnie poprosić rodziców dziewczyny o jej rękę. Jeżeli natomiast rodzice chłopaka również przywiązują dużą rolę do tradycyjnych rozwiązań, warto zorganizować spotkanie wszystkich na raz i wtedy przeprowadzić całą akcję pt. zaręczyny 😀 Jest to sposób najbardziej uroczysty, ale dzięki temu macie pewność, że żadna ze stron nie poczucie się pominięta przy tak ważnym wydarzeniu.
Całe spotkanie odbywa się w domu narzeczonej. Nie ma dokładnych zasad kiedy powinno mieć miejsce, ale przyjmuje się, że to mama narzeczonej wyznacza termin. Może być ono bardziej skromne, albo większe dla całej rodziny. Nie jest także określone, czy powinno to być śniadanie, obiad czy kolacja. Wiele zależy od upodobań każdego z nas.
Jeżeli organizujemy bardzo oficjalne przyjęcie dla dużej grupy osób, powinny zostać rozesłane zaproszenia. Brzmi to zapewne bardzo oficjalnie i jest zdecydowanie coraz rzadziej praktykowane. Dodatkowo należy pamiętać, aby dostosować swój strój do rodzaju przyjęcia. Nie ma sensu ubierać eleganckiego garnituru na spotkanie przy kawie i cieście, które odbywa się po śniadanie, prawda? 🙂
Na spotkanie chłopak powinien przyjść z bukietem kwiatów dla mamy dziewczyny. W dobrym guście jest także przyniesienie prezentu dla taty dziewczyny. Może to być coś związanego z jego hobby lub jakiś dobry alkohol.
Podczas samego momentu oświadczyn nikt nie powinien nic jeść ani pić. Chłopak nakłada na serdeczny palec dziewczyny pierścionek. Według tradycji pierścionek powinien mieć brylant lub perłę. Pierścionek może mieć także wygrawerowane imiona narzeczonych. Następnie rodzice pytają młodych o plany związane ze ślubem i weselem, a co niektórzy proponują, aby od razu mówić do nich ,,mamo’’ i ,,tato’’. Na koniec rodzice powinni zostać sami i dokonać narady na temat ślubu.
Cała ta procedura brzmi bardzo poważnie i raczej w dzisiejszych czasach mało kto decyduje się na taką formę zaręczyn. 🙂 Obecnie młodzi wolą spędzić ten czas razem, a dopiero później podzielić się swoimi planami. Jednak należy pamiętać, że w takiej tradycyjnej formie zaręczyn nie ma niczego złego i może ona być także połączona z tą nowoczesną. Bo kto powiedział, że nie można zaręczyć się na osobności, a później powtórzyć to w obecności rodziców lub innych bliskich? Wszystko zależy od indywidualnego podejścia i zwyczajów panujących w danej rodzinie. Sama jestem bardzo daleka od tego, aby klasyfikować co wypada, a co nie. 🙂
Nasz wyjątkowy dzień
Na koniec z wielką chęcią podzielę się z Wami opowieścią o naszych zaręczynach. Jest to dla mnie bardzo emocjonalna historia. Choć pewnie niektórym może się wydawać, że bardzo zwyczajna. Nie zostałam porwana, nie poleciałam balonem, ani mój narzeczony nie wskakiwał do mnie prze okno. Mimo tego jest to dla mnie najpiękniejsza historia i w stu procentach wymarzona, ponieważ jest NASZA. 🙂
Jetem pewna, że będę cały ten dzień (a nawet kilka dni) wspominać do końca życia. Dlaczego? Bo to czas, który wiele zmienił. Może na pierwszy rzut oka tego nie widać. Dalej jesteśmy tacy sami, to samo lubimy, podobne rzeczy robimy, a jednak nasza relacja stała się inna, bliższa. 🙂 Zapewniam Was, że nie jest to tylko moje zdanie, ale mojego narzeczonego także. Sam do Was za jakiś czas napisze i opowie wszystko z jego punktu widzenia. 🙂 A teraz zaczynam opowiadać…
Dawno, dawno temu… no dobra wcale nie tak dawno ;p A teraz już na poważnie 😉
Od dłuższego czasu planowaliśmy z moim (wtedy jeszcze chłopakiem) Przemkiem wyjazd na majówkę. A właściwie majówkę końcem kwietnia, bo ze względu na inne obowiązki w tym roku wypadła dla nas ciut wcześniej. Czasem zgadzaliśmy się mniej, czasem bardziej podczas planowania tego wyjazdu, ale ostatecznie padło na Zakopane, z którym mamy wiele wspomnień. Spędziliśmy tam już dwie rocznice i zawsze bardzo chętnie wracamy w to miejsce.
Kilka dni przed wyjazdem mieliśmy zaplanowane, co chcemy robić, gdzie się wybrać, co zobaczyć. Tak już mamy, że prawie zawsze wszystko sobie układamy. Lubimy mieć ogólny plan na poszczególne dni. Niestety prognozy pogody nie było optymistyczne i nie wiadomo było czy uda nam się zrealizować nasze plany. :/ A bardzo chcieliśmy przejść się kilkoma ciekawymi trasami, na spokojnie pospacerować po Zakopanem i generalnie spędzić sporo czasu na świeżym powietrzu.
Najpiękniejsze zaręczyny nad Morskim Okiem
Pierwszego dnia mieliśmy wybrać się nad Morskie Oko, ale od samego rana kiedy tylko wyjeżdżaliśmy z Krakowa, padał deszcz i ogólnie pogoda była średnio przyjemna przez prawie całą drogę do Zakopanego. Przemek nie tracił jednak nadziei i bardzo mu zależało, żeby nad to Morskie Oko dotrzeć. Wtedy nie wzbudzało to moich podejrzeń. Po pierwsze – razem bardzo lubimy spacerować górskimi trasami. Po drugie – już dość długo nigdzie razem nie byliśmy i cieszyliśmy się na taki czas. W dodatku zawsze lubimy realizować nasze plany na konkretny wyjazd. 🙂
Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że deszcz się trochę uspokoił, a my zabierając plecaki wyruszyliśmy na trasę. Całą drogę Przemek co chwilę się do mnie uśmiechał (ale to też nic dziwnego, bo jak gdzieś razem jedziemy to jesteśmy w bardzo dobrych humorach, co oczywiste) i… pod żadnym pozorem nie pozwalał mi dotykać swojego plecaka. ;p Każdą rzecz sam osobiście mi podawał: wodę, kanapkę, czy inne takie. Byłam tym trochę zaskoczona, bo zawsze sama biorę sobie to co mi potrzebne w danej chwili. Pomyślałam: pewnie ma bałagan i woli, żebym tam nie zaglądała. ;p
Szliśmy sobie spokojnie, jednak kiedy dotarliśmy do celu naszej trasy Przemek zupełnie nie mógł się zdecydować, gdzie iść. Najpierw poszliśmy w jedną stronę nad samym Morskim Okiem, potem w drugą, na mostek, do śniegu, zupełnie nie wiedziałam czego on szuka. 😀 Nawet ławki w pobliżu schroniska nie wydały mu się na dobre, żeby chwilkę odpocząć.
Jednak w końcu znalazł idealne miejsce. Usiedliśmy sobie spokojnie na kamieniu nad samą wodą. Wtedy poprosiłam go o coś do jedzenia, a on zamiast kanapki… wyciągnął pierścionek i zapytał się czy zostanę jego żoną. <3 Szczerze mówiąc zupełnie nie wiedziałam co się dzieje, zgodziłam się od razu, a później po prostu się rozpłakałam (podobnie jest też jak piszę Wam o tym). 🙂 Nie mogłam zebrać myśli. Wszystko działo się bardzo szybko. Schodząc trasą z Morskiego Oka cały czas przyglądałam się swojej ręce i nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Powiem Wam, że wybrał najlepsze miejsce jakie mógł! Chyba mnie jednak troszeczkę zna. 🙂
Kolejne dni spędziliśmy w wyjątkowej atmosferze. Czuliśmy się ze sobą niby tak samo, a jednak inaczej. Co ciekawe do późnego popołudnia kolejnego dnia z nikim nie podzieliliśmy się tą wiadomością, bo bardzo nam zależało, żeby najpierw zadzwonić do rodziców, a później cieszyć się ze znajomymi. Był to taki czas dla nas, żeby troszkę ochłonąć i przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Z perspektywy czasu (no może nie jakiejś bardzo długiej, bo było to dwa miesiące temu) na pewno tego byśmy nie zmienili. Po telefonach do naszych rodziców, cały wieczór odpowiadaliśmy na mnóstwo miłych wiadomości od naszych przyjaciół i znajomych. 🙂
Na koniec tych wszystkich zaręczonych opowieści jeszcze odpowiem na takie tradycyjne pytanie. Wiele osób pytało mnie, czy byłam zaskoczona. Z jednej strony trochę na pewno, bo przecież nie wiedziałam o jego planach, ale z drugiej chyba troszkę takie rzeczy się czuje, jeżeli zna się swojego ukochanego 🙂
A teraz pokaże Wam kilka zdjęć z naszego wyjątkowego dnia. 🙂
- Źródło: sukniazwelonem.pl, lisan.eu, savoir-vivre.com.pl
- Zdjęcia i wspomnienia własne ❤